Mistrzowska powieść Artura Péreza-Revertego.
XV-wieczny obraz flamandzkiego mistrza ma zostać wystawiony na aukcję, gdy Julia, młoda konserwatorka dzieł sztuki, odkrywa w jego rogu osobliwy napis: kto zabił rycerza? Na obrazie książę Flandrii i jego rycerz rozgrywają partię szachów, w tle zaś przy oknie stoi dama. Julia pragnie za wszelką cenę rozwiązać zagadkę morderstwa z 1469 roku, ale gdy zaczyna szukać wskazówek, w krótkim czasie kilkoro jej znajomych ze świata sztuki pada ofiarą brutalnych zabójstw. Co łączy partię szachów na obrazie, śmierć Rogera d’Arras, mroczną stronę świata sztuki i te morderstwa? W Szachownicy flamandzkiej Pérez-Reverte wspina się na swoje wyżyny, łącząc to, co najlepsze w powieściach detektywistycznych z napięciem typowym dla najwybitniejszych thrillerów.
Zawsze chciałem napisać taką powieść. A skoro nie umiałem, to przynajmniej pragnąłem taką przeczytać. Ponowna lektura, po latach od pierwszego spotkania, wciąż wywołuje ten sam dreszcz. Szachownica flamandzka to wyżyny literatury popularnej i literatury w ogóle: powieść o wyrafinowanej i błyskotliwej konstrukcji, z kryminalnym nerwem i wyrazistymi postaciami. I – jak to bywa w przypadku dzieł o takiej klasie – stawiająca pytania. Nie tylko o to „kto zabił?”, ale i takie, czy śmierć aby nie jest jedyną żywą figurą, którą napotykamy w grze zwanej życiem.
Mariusz Czubaj